pl | en

KONDYCJONER NAPIĘCIA ZASILAJĄCEGO AC

Gigawatt
POWERMASTER

Producent: P.A. LABS.
Cena (w czasie testu): 24 500 euro

Kontakt: ul. Marii Skłodowskiej-Curie 1
95-100 Zgierz | POLSKA


www.GIGAWATT.pl

» MADE IN POLAND

Do testu dostarczyła firma: P.A. LABS


Test

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia Wojciech Pacuła | Gigawatt

No 233

1 września 2023

Marka GIGAWATT, należąca do firmy P.A. Labs, to jeden z nestorów polskiego rynku audio. Pod tą nazwą funkcjonuje bowiem już od 2007 roku, będąc jednocześnie bezpośrednim następcą innej firmy, PAL, założonej w 1998 roku. Łączy je osoba szefa i głównego konstruktora GigaWatta, ADAMA SZUBERTA, a także specjalizacja w zakresie produktów służących do poprawy jakości prądu, którym zasilamy systemy audio i wideo. To PREMIERA ŚWIATOWA jej najnowszego i od razu topowego kondycjonera zasilającego AC POWERMASTER.

REMIERY PRODUKTÓW AUDIO w czasie wystawy High End w Monachium to dla dużych, znanych firm ważne wydarzenie. Dla małych również, nie o to chodzi, aby kogokolwiek wykluczać, ale to właśnie te pierwsze czerpią z takich wydarzeń najwięcej korzyści, korzystając z tak zwanej premii skali, czyli połączenia wagi swojej firmy i skali wydarzenia. Tak też było z najnowszym kondycjonerem napięcia zasilającego AC polskiej firmy Gigawatt, Powermaster.

Jak pisaliśmy w nowościach, jego premiera miała miejsce właśnie w Monachium, w czasie imprezy mającej miejsce w dniach 18-21 maja tego roku (więcej → TUTAJ). Jest to tym bardziej miłe, że Gigawatt był tam jedną z bardziej rozpoznawalnych firm zajmujących się zasilaniem produktów audio, a jego kondycjonery, listwy i kable można było znaleźć w wielu topowych systemach najważniejszych producentów. Nota bene, Powermaster stał wówczas na platformie antywibracyjnej firmy Divine Acoustics.

Ogłoszenie przez kogoś takiego zmiany filozofii produktów, z jednoczesnym wprowadzeniem do sprzedaży flagowego modelu kondycjonera zostało więc zauważone i było szeroko komentowane. Oczekiwania, co tu dużo mówić, były więc bardzo wysokie. Tym bardziej, że producent o swoim nowym produkcie pisał, że to jego „najlepsza, najbardziej zaawansowana konstrukcja, będąca idealnym podsumowaniem 25-letniej historii firmy”.

Tak, w tym roku P.A.LABS, firma stojąca za marką Gigawatt, obchodzi 25-lecie działalności. Zaczynała z marką Power Audio Labs w 1998 roku i, muszę dodać, poznałem się z jej twórcami niemal na samym początku ich drogi zawodowej i przez jakiś czas używałem w swoim systemie kondycjonera PAL. Od tamtego czasu mnóstwo się zmieniło, Gigawatt ma nowy, duży zakład produkcyjny, który i tak powoli staje się zbyt ciasny, a jego produkty przeszły bardzo, bardzo długą drogę: od kondycjonerów bazujących na transformatorach separujących do złożonych, wyrafinowanych urządzeń – bo tak je trzeba nazwać – w których robi się wszystko, aby ścieżka sygnału była jak najkrótsza, aby było w niej możliwie najmniej elementów i aby kondycjonery miały jak najniższą impedancję wyjściową.

Dzisiaj Gigawatt oferuje zarówno kondycjonery, jak i listwy zasilające, kable zasilające, gniazdka ścienne, bezpieczniki do szyn zasilających, a nawet nóżki antywibracyjne – tłumienie drgań zostało rozpoznane także i przez tę firmę jako potencjalne źródło szumów. Model Powermaster ma być, jak czytamy, kulminacją tych wszystkich poszukiwań.

Model próbny, prezentowany w czasie wystawy High End 2013, został złożony dosłownie dwa dni przed imprezą. Wstępne informacje mówiły, że egzemplarze produkcyjne gotowe będą jakieś dwa-trzy miesiące później. Do testu Powermaster trafił w drugiej połowie sierpnia, czyli ciut przed tym terminem, ale jeszcze wciąż z obudową przedprodukcyjną. Na moje oko niczego jej nie brakuje, jednak ludzie z Gigawatta uważają, że liczy się każdy szczegół i oni kilka tych szczegółów chcieliby poprawić.

»«

| Kilka prostych słów…

ADAM SZUBERT
właściciel, konstruktor

PowerMaster jest dla nas wymarzonym podsumowaniem 25-ciu lat naszego rozwoju. To kwintesencja naszej wiedzy, doświadczeń i dążenia do perfekcji. Mówiąc krótko, to nowy topowy kondycjoner i oczywiście najlepszy jaki dotychczas zrobiliśmy.

Trudno uwierzyć, że wszystko zaczęło się dokładnie ćwierć wieku temu... Tym bardziej, że w pamięci wciąż pozostają wydarzenia, które nie wydają się aż tak odległe. Na początku 1998 roku mój kolega pokazał mi pewne urządzenie do zasilania, które podobno miało cudownie poprawiać dźwięk. Jako elektronik zdawałem sobie sprawę, że kwestia czystego prądu może mieć jakiś wpływ na brzmienie, ale nie miałem okazji wcześniej zgłębić tego tematu.

Pożyczony produkt rzeczywiście „robił swoje”. Może nie czynił cudów, raczej zmieniał szczegóły, ale różnicę na plus dało się usłyszeć. Natomiast jego jakość wykonania pozostawiała wiele do życzenia. Z wielką ciekawością zajrzałem pod pokrywę i okazało się że w środku nie jest lepiej. Już pierwsze spojrzenie wyłapało pewne niedoróbki i ogólny konstrukcyjny bałagan. Wtedy, wskazując koledze błędy i niedociągnięcia, rzuciłem trochę żartem: „Jak chcesz to zrobię to lepiej, wtedy sobie porównasz”. Wprowadzenie słów w czyn nie było łatwe, bo bardzo chciałem żeby wszystko było lepsze, czyli: solidniejsze, skuteczniejsze, no i ładniejsze. Mniej więcej po miesiącu przywiozłem do kolegi pudełko o całkiem słusznej wadze i zostawiłem do testowania.

Nie zdążyłem dojechać do domu, kiedy zadzwonił do mnie rozemocjonowany i wykrzyczał: „Ty! To działa! Dawaj... będziemy robić takie urządzenia wspólnie!” Ostudziłem od razu zapał kolegi uświadamiając go, że takie przedsięwzięcie wymaga ogromnego nakładu pracy, czasu i inwestycji. Z drugiej strony coraz bardziej dochodziły u mnie do głosu myśli: w sumie – czemu nie?

To był początek przygody, która trwa do dzisiaj i której najnowszym efektem jest prezentowany właśnie PowerMaster. Od tamtej pory zmieniło się bardzo wiele – od jakości stosowanych komponentów, które teraz w większości są autorskie, aż po zaawansowane cyfrowe techniki analizy i pomiarów wyników naszej pracy za pomocą laboratoryjnego analizatora mocy Keysight Technologies PA2201A. To dlatego, naszym zdaniem, nasz nowy kondycjoner jest tak wyjątkowym produktem.

A będąc przy okazji jubileuszu chciałbym przypomnieć, że od powstania firmy Power Audio Laboratories (w skrócie P.A.LABS), która produkowała serię kondycjonerów Powerbox i PowerAC, minęło 25 lat. W 2007 roku zaczęliśmy wytwarzać zupełnie nowe urządzenia i wprowadziliśmy nową marką handlową GigaWatt.

Wracając do PowerMastera – egzemplarz dostarczony do testu został zmontowany w tak zwanej obudowie przedprodukcyjnej. Oczywiście forma i szczegóły wizualne są już ostatecznie zatwierdzone, ale samo wykończenie niektórych krawędzi nie jest idealne. Egzemplarze produkcyjne będą wykończone z tradycyjną dla marki GigaWatt perfekcją. AS

»«

PIERWSZE PRZYMIARKI DO ZMIANY całej gamy produktów firma wykonała już w 2019 roku, kiedy do produkcji trafił kondycjoner Powerprime (test → TUTAJ). Miał on zmieniony dizajn, nieco inne rozwiązania techniczne i zwiastował dużą zmianę w całej firmie. Po czym uderzyła pandemia, która cały ten plan wywróciła do góry nogami.

Dopiero w wywiadzie z września zeszłego roku, przeprowadzonym przy okazji testu kondycjonera PC-4 EVO+ '21, Adam Szubert, szef Gigawatta, mówił o planach dotyczących nowego topowego urządzenia miał się on charakteryzować przede wszystkim w pełni aluminiową obudową, zwiększonym poziomem tłumienia mechanicznego elementów wewnętrznych oraz firmowym, rodowanym gniazdem wejściowym IEC C20A, zamiast stosowanego wcześniej standardu PowerCon firmy Neutrik (więcej → TUTAJ). Jak się okazuje, to tylko dwa z wielu rozwiązań, które się w im ostatecznie znalazły.

Powermaster

POWERMASTER JEST KONDYCJONEREM napięcia zasilającego AC, wyposażonym w dwanaście gniazd wyjściowych, pogrupowanych w trzy wspólnie filtrowane grupy, po cztery w każdej. Obudowa o której już dwukrotnie wspominaliśmy rzeczywiści ejest wyjątkowo sztywna i wykonana jest jak w bardzo dobrych wzmacniaczach audio z frezowanych płyt aluminiowych. Przednia szybka wyświetlacza wykonana z odpornego na zarysowania szkła ceramicznego 9H.

Pod szybką, na przedniej, aluminiowej ściance, mającej nieco inny wygląd niż w poprzednich produktach tej firmy, umieszczono trzypozycyjny woltomierz cyfrowy typu LED. To nowy w jej produktach, precyzyjny woltomierz TRUE-RMS, o dokładności pomiaru <±0,5%. Wytrzymała konstrukcja z izolowanymi wejściami, odporna na zniekształcenia i błąd pomiaru spowodowany wyższymi harmonicznymi. Nie generuje samodzielnie żadnych zakłóceń, które mogłyby pogorszyć jakość zasilania filtrowanego przez kondycjoner.

Widok wewnątrz powinien być znajomy dla tych, którzy znają te firmę. To znakomite, precyzyjne wykonanie i dopieszczone szczegóły. Jak pisze producent, urządzenie ma nową architekturę wewnętrznych obwodów, dzięki której otrzymano „stabilny przepływ i obsługę wysokich prądów do 100 A w sposób ciągły” i „do 500A w szczycie”. Zapewniają to nowe szyny dystrybucyjne modułów filtrujących o bardzo dużym przekroju 90 QMM oraz baterie kompensacyjne z „funkcją poprawy współczynnika mocy”.

W poprzednich topowych kondycjonerach owe baterie produkowane były przez polską firmę Miflex według specyfikacji GigaWatta, należy więc założyć, że tak jest tutaj. Ta sama firma, również według specyfikacji Gigawatta, wykonała kondensatory filtrujące. Zapewne i w tym przypadku zastosowano w nim dwustopniowy system dystrybucji prądu, będący opracowaniem własnym firmy. Oparty jest on na masywnych szynach dystrybucyjnych, wykonanych z polerowanych sztab z beztlenowej miedzi OFHC C10100 o czystości 99,997%.

Pierwszy stopień ma umożliwić równomierną dystrybucję napięcia do poszczególnych gałęzi filtrujących, a drugi dostarcza prąd bezpośrednio do każdej pary gniazd wyjściowych poprzez połączenia zaciskane i skręcane oraz okablowanie wykonane przewodnikami o przekroju 4 mm2 z posrebrzanej miedzi beztlenowej izolowanej Teflonem FEP.

Do montażu kabli do płytek drukowanych zastosowano wielopunktowe zaciski, dające – jak mówi producent – bardzo niską rezystancję elektryczną (poniżej 200 μOhm), bardzo wysoką obciążalność prądowa dla prądów ciągłych i szczytowych (do 300 A) oraz wyjątkowo mocne połączenie mechaniczne między zaciskiem, a płytką. Złącza te obsługiwane są przez większe niż poprzednio, niemagnetyczne śruby, umożliwiające dokręcenie z momentem 2,5 Nm.

Same płytki są „ultrawytrzymałe”, wykonane z 4OZ Heavy-Copper z „ekstremalnie grubymi warstwami miedzi o ekstremalnym przekroju poprzecznym”, co ma dawać „potężne przewodzenie i minimalizację strat”. Warstwy przewodzące płytek PCB i szyn dystrybucyjnych pokryto grubą warstwą kompozycji metali szlachetnych o „ekstremalnej przewodności”. Całość spoczywa na wewnętrznej platforma antywibracyjnej zawieszonej na amortyzatorach. Do pakietu dodano także system filtrowania szumów uziemienia eliminujący zakłócenia z uziemienia.

Kondycjoner stoi na nowych nóżkach antywibracyjnych o firmowej nazwie Full Ceramic Isolation System. Są to w pełni ceramiczne łożyska toczne ZrO2 z cyrkonowymi kulkami i pierścieniami (o właściwościach twardszych niż stal). Przypominają one konstrukcje innej polskiej firmy – Pro Audio Bono (więcej → TUTAJ).

Dodajmy, że do kompletu otrzymujemy topowy kabel Gigawatta, model LS-2 EVO o długości 1,5 m zakończony wtykiem 20 A. To dla niego zaprojektowano firmowe gniazdo tego typu z rodowanymi stykami. Z drugiej strony zakończony jest on wtykiem Shuko produkowanym dla Gigawatta, z toczoną, aluminiową obudową. Kabel wykonany jest ze skrętki (multi stand). Na każdą z wiązek składa się siedem cieńszych przewodników tworzących skrętkę o łącznym przekroju 1,5 mm2. Przewodniki wykonane są z posrebrzanej miedzi beztlenowej o czystości 5N, produkowanej według specyfikacji GigaWatta.

Powyżej gniazda znajdziemy znakomite, hydrauliczno-magnetyczny wyłącznik firmy Carling Technologies, który jest wytwarzany w USA na specjalne zamówienie według specyfikacji GigaWatta. Element ten pełni rolę układu kontrolującego wartość prądu przepływającego przez wewnętrzne obwody oraz funkcję głównego wyłącznika kondycjonera.

ODSŁUCH

˻ JAK SŁUCHALIŚMY ˺ Test polegał na porównaniu testowanego kondycjonera, wraz z jego kablem zasilającym (traktuję te dwa elementy jako całość) do systemu odniesienia, składającego się z listwy zasilającej → Acoustic Revive RTP-4EU ABSOLUTE oraz kabla zasilającego Acrolink Mexcel 7N-PC9500 o długości 2,5 m. Obydwa kable zasilające – i kondycjonera GigaWatt, i listwy Acoustic Revive – wpięte były do ściennych gniazd Furutech FT-SWS (R). Są one połączone w gwiazdę i prowadzi do nich osobna linia zasilająca, z kablem Oyaide Tunami, od wydzielonego bezpiecznika AHP Klangmodul III.

Rzeczą co do której panuje konsensus jest niekorzystny wpływ drgań mechanicznych na przewodzony prąd; zniekształcenia te noszą nazwę tryboelektrycznych. To dlatego taką wagę konstruktorzy Powermastera przykładają do klasy obudowy, do jej wewnętrznego wytłumienie i odprzęgnięcia układów, jak i wyposażając go w wysokiej klasy nóżki antywibracyjne. Ja również podzielam to zdanie, dlatego przez wiele lat pod listwą Acoustic Revive używałem platformy RST-38H tejże firmy, a od jakiegoś czasu zastąpiła ją rewelacyjna platforma Graphite Audio Classic 100 Ultra (test → TUTAJ). Powermaster stanął właśnie na niej.

W czasie testu przełączałem zasilanie całego systemu referencyjnego „High Fidelity”, a więc: odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition, przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III oraz wzmacniacza mocy Soulution 710. Urządzenia te zasilane są – odpowiednio – kablami: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version oraz 2 x Acoustic Revive Absolute Power Cord. Na tylnej ściance kondycjonera znajduje się gniazdo dla uziemienia, z którego skorzystałem, podłączając do niego sztuczną masę Nordost QKore (test → TUTAJ).

⸜ Płyty użyte w teście | wybór

⸜ STAN LEVY SEXTET, Grand Stan, Bethlehem Records/Toshiba-EMITOCJ-62028, CD (1957/1999).
⸜ FRANK SINATRA, Duets II, Capitol Records ‎C2 7243 8 28103 2 2, Reference CD-R (1994).
⸜ JOHN COLTRANE QUARTET, Ballads, Impulse!/Universal Music LLC (Japan) UCCU-40001, Platinum SHM-CD (1962/2013).
⸜ JOHN COLTRANE QUARTET, Ballads, Impulse!/Universal Classics & Jazz UCGQ-9032, „Acoustic Sounds SACD Series”, SHM-SACD (1962/2023).
⸜ RADIOHEAD, Kid A, Parlophone/EMI 27753 2, CD (2000).
⸜ PERFECT, Live, Savitor SV001, „Lipiński Pro-Audio Mastering – Revisited version”, Master CD-R (1983/2017).

»«

UWAŻAM, ŻE LISTWA zasilająca Acoustc Revive RPT-4 Absolute, z której korzystam od lat, jest jednym z najlepszych produktów tego typu na rynku. Są oczywiście lepsze propozycje, że przywołam Graala Black Thunder Melody, są takie, które grają w podobnej lidze, ale brzmią inaczej, że wspomnę produkty Nordosta, czy Shunyata Research, są wreszcie takie, których nie słuchałem. Ale są także produkty Gigawatta, których brzmienie, pod względem charakteru, z czasem zaczynało się zbliżać do tego, co zrobili ludzie z Japonii, a jakością bezwzględną były w tej samej lidze od dawna.

Zbliżanie się brzmieniem do tego, co pokazuje listwa Acoustic Revive nie polegało na kopiowaniu ani rozwiązań, ani podejścia. Był to wynik, tak to widzę, eliminowania kolejnych problemów, które odsłaniały dźwięk w konkretny sposób, wspólny dla najlepszych produktów. Innymi słowy – w high-endzie różnymi sposobami i tak dochodzi się w końcu do podobnego, a często wręcz tego samego efektu.

W przypadku najnowszego kondycjonera Powermaster mamy do czynienia z przekroczeniem linii zakreślonej przez Acoustc Revive. Polski kondycjoner jest po prostu lepszy. Nie trochę, nie „coś tam, coś tam”, a naprawdę sporo. Rzeczą, która uderza natychmiast po odpaleniu całego systemu z polskim kondycjonerem jest energia dźwięku. Fantastyczna z japońską listwą, świetna z wieloma innymi produktami, które recenzowałem i które wysoko oceniłem, tym razem była jeszcze większa. Lepsza, a bez utwardzania ataku i podkreślania wyższej średnicy. To akurat byłaby nie poprawa dynamiki, a jej kompresja – dokładnie w ten sposób działają kompresory studyjne.

Powermaster pokazał sekstet STANA LEVEY’a w bardziej wybuchowy sposób. To był jazz, ale swingujący, ze wspaniałym puzonem Franka Rosolino i szybkim, dynamicznym fortepianem Sonny’ego Clarka. Płyta Grand Stan, wydana oryginalnie w 1957 roku przez wytwórnię Beethlehem, a w 1999 zremasterowana przez Toshibę, pokazała, że polski kondycjoner wyzwolił z tej muzyki wybuchowość, energetyczność i dynamikę. Przekaz wciąż był ciemny – ciemnością highendową – ale i wyrazisty, klarowny.

Niezwykle ciekawe było więc odsłuchanie płyty FRANKA SINATRA Duets II. A to dlatego, że choć dynamika i energia tego potężnego bandu, nagranego zresztą na 24-ścieżkowym magnetofonie analogowym, była wyraźnie większa, a jednocześnie wokale zostały pokazane w nieco bardziej zniuansowany, nieco bardziej łagodny sposób niż z listwą referencyjną. W tym sensie, że całość nabrała oddechu, a pierwszy plan nieco odsunięto.

Z Acoustics Revive to też było doskonałe odtworzenie, ale słychać było, że nagrany w nieco bardziej otwarty sposób wokal Luisa Miguela był delikatnie, ale jednak wypchnięty do przodu, a ciemniejszy głos Sinatry był nieco z tyłu. To minimalne przesunięcia, ale w tego typu systemach urastają one do sporego problemu, jeśli tylko usłyszymy, że może być inaczej, lepiej. A Powermaster wyrównał głosy na scenie, pokazał, że to duety zarejestrowane razem, w tym samym studiu, a nie Luis dograny do Sinatry. Polski kondycjoner potraktował wyższy wokal i wokal ciemniejszy tak samo, bez faworyzowania jednego czy drugiego.

»«

| Nasze płyty

⸜ JOHN COLTRANE QUARTET Ballads

Impulse!/Universal Classics & Jazz UCGQ-9032
„Acoustic Sounds SACD Series”

SHM-SACD ⸜ 1962/2023

W 2020 ROKU ACOUSTIC SOUNDS, amerykańskie wydawnictwo specjalizujące się w audiofilskich reedycjach płyt LP, SACD i CD, rozpoczęło wieloletni program o nazwie „Acoustic Sounds Series”. W jego ramach zaproponowało nowe wersje płyt UMe (Universal Music Enterprises), czyli wydziału Universal Music Group w którym znajduje się jej katalog. A tam znajdziemy płyty Verve, Impulse!, Philips, EmArcy, Mercury i inne. Do tej pory ukazało się niemal czterdzieści tytułów.

W maju 2023 roku japoński oddział UMe, czyli UMG Recordings (Japan), zaprezentował pięć tytułów opatrzonych wspólną nazwą „Acoustic Sounds SACD Series”. Były to najnowsze remastery, przygotowane z plików DSD pozyskanych z taśm „master”, wydane na płytach SHM-SACD, czyli jednowarstwowych, z warstwą odbijającą mającą inny skład niż klasyczne krążki oraz z plastikiem o znacznie większej przejrzystości niż zwykły polikarbonat. 26 sierpnia dołączyła do nich kolejna piątka, a na 27 września zapowiedziano kolejne pięć tytułów.

O sposobie przygotowania tego materiału wiemy niewiele. Wiadomo jednak, że remastery zostały przygotowane w 2019 roku przez amerykański odział Verve Label Group z, jak mówiłem, plików DSD. Płyty wydawane są w formie replik pierwszych wydań LP, z płytą wsuniętą w antystatyczną koszulkę i z OBI. Płyty te wychodzą tylko w Japonii, Acoustic Sounds milczy na temat wersji amerykańskich.

Jestem po przesłuchaniach kilku pierwszych płyt – między innymi Ballads JOHN COLTRANE QUARTET, które porównywałem do wydań SACD Esoteric oraz Platinum SAM-CD. I co mogę powiedzieć… Zawsze, kiedy widzę nową wersję znanego albumu mam chwilę z myślą: Znowu? – A po co?” Po czym przypominam sobie, że bardzo często nowe wersje cyfrowe są lepsze od poprzednich, a to dzięki nowym narzędziom, a to innemu podejściu do materiału.

Tym razem jest podobnie, a nawet mocniej niż zwykle. Obydwie wersje Ballad o których pisałem są znakomite – różnią się między sobą, ale obydwu słuchałem. Do teraz. Płyta SHM-SACD jest o wiele gładsza, głębsza, płynniejsza. Nie ma w niej swego rodzaju „zwarcia” wewnętrznego, który znam z poprzednich wydań. I dynamika jest wielokroć wyższa. Powiedziałbym, że to podobny dźwięk do reedycji tego tytułu na LP przez Music Corner Records, ale – moim zdaniem – jest od niej lepszy. Mam już drugą serię, jestem w trakcie kompletowania pierwszej, a zamówienie na trzecią też już poszło.

PISZĄC O DŹWIĘKU PŁYTY Stan Levey Sextet wspomniałem o wyrazistym i szybkim fortepianie. Bardzo podobnie odebrałem zmianę która zaszła po przejściu z listwy Acoustic Revive na kondycjoner Gigawatt słuchając płyty kwartetu JOHNA COLTRANE’a pt. Ballads. Wersja SACD jest o wiele bardziej wyrafinowana, a także selektywna niż Platinum SHM-CD, z której do tej pory korzystałem w testach. Ale to właśnie zmiana kondycjonera pokazała dokładniej, że fortepian McCoy Tylera jest tak dobrze odseparowany. To wciąż było nieco stłumione brzmienie, Van Gelder tak wówczas rejestrował ten instrument, ale jednak bardzo selektywne, wyraźne w ilości informacji, którą z sobą niosło.

Także kontrabas Jimmy’ego Garrisona miał z kondycjonerem więcej energii, był lepiej czytelny. Jego atak został delikatnie podkreślony, co słyszałem już przedtem. Często jest tak, że produkty zasilające robią coś podobnego, a czego nie lubię, ponieważ sztucznie podnosi to temperaturę przekazu, a wcale nie wnosi do niego niczego nowego. Tutaj była to część większej całości. Bo wraz z mocniejszym atakiem było też więcej informacji o podtrzymaniu. Powiedziałbym nawet, że bas przez to nabrał mocy i się obniżył.

Co potwierdziło się już w pierwszych sekundach Everything In Its Right Place, utworu rozpoczynającego płytę Kid A zespołu RADIOHEAD. Niby wszystko było podobne do tego, co słyszałem z Acoustic Revive, a jednak energia basu, jego „wibrowanie”, że tak powiem, były z polskim produktem o wiele bardziej dojmujące. A to znaczy, że były naprawdę świetne. Odnosząc się do mojej listwy tak naprawdę mówię, co się zmienia w porównaniu do innych topowych produktów, a tym samym opisuję dźwięk, który otrzymujemy z Powermasterem.

A ten dopełnia i nasyca bas. Niskie tony są miękkie w naturalny sposób, ale są też bardzo dobrze kontrolowane. Średnica nie ma cienia rozjaśnienia, a raczej zostaje dopełniona przez jej niską część. Jeśli więc system jest już mocno dociążony, trzeba będzie pomyśleć o takich zmianach, które by go otworzyły – a Gigawatt zadba o całą resztę. A po jakimś czasie zrozumiemy, że to nie kondycjoner dopala bas, a nasz system był sztucznie przesunięty w tę stronę. Kondycjoner transmituje energię w mocniejszy sposób, przez co nie trzeba tego korygować w systemie w inny sposób.

Wysokie tony są z nim gładkie i rozdzielcze. To w ogóle bardzo rozdzielczy dźwięk, przez co plany na scenie są separowane i układane w bardzo przejrzysty sposób. Tyle że przejrzysty nie „laserowo”, bo od hiperprzejrzystości prosta droga do zmęczenia się muzyką już po pierwszym utworze, a przejrzysty przez mocniejsze wejście w nagrania, do lepszego połączenia emocjonalnego z tym, co się przed nami dzieje. A wtedy nawet mocy przydźwięk (tzw. „brum”, czyli zakłócenie od zasilania) towarzyszący któremuś z instrumentów kończących utwór tytułowy z Kid A, zostanie przez nas odebrany jako smaczek pozostawiony przez producentów po to, aby nagranie nabrało autentyczności.

A będąc przy emocjach: Gigawatt znakomicie oddał to, co się działo jesienią 1982 roku w klubie Stodoła. Nagrana podczas dwóch występów płyta Live PERFECTU została pokazana z kondycjonerem w niezwykle energetyczny i fantastycznie zróżnicowany sposób. Otwierające ją chóralne odliczanie: „Dziesięć, dziewięć…, a później chóralne odśpiewane: „Po co?” miały w sobie prawdziwą energię, energię rockowego koncertu.

Powermaster pokazał, że Damianowi Lipińskiemu, który ten remaster wykonał, udało się doskonale wyważyć pomiędzy selektywnością dociążeniem, na czym zyskały przede wszystkim gitary – doskonale dźwięczne, mocne, ale i po prostu fajne. Lekko dopchnięty średni bas nie został przez kondycjoner dodatkowo podkreślony, tego byśmy nie chcieli, ale też nie został odchudzony, bo to też byłoby niefajne.

Podsumowanie

WSZYSTKO TO SPRAWIA, że nowy kondycjoner Gigawatta jest propozycją do najlepszych systemów, w których pokaże więcej niż byśmy byli sobie w stanie wyobrazić. Można to zrobić równie dobrze, a niektóre elementy podać jeszcze inaczej, ale trzeba będzie wówczas wydać grubo ponad sto tysięcy złotych na Graal Black firmy Thunder Melody (test → TUTAJ). Powermaster jest równie efektowny, a różnice nie są duże.

Otrzymujemy z nim niebywale energetyczny przekaz o doskonale zrównoważonym balansie tonalnym. Jego bas jest świetnie kontrolowany, ale ma i miękki atak, i pełne podtrzymanie. Plany są wyraźne, dokładne, bez wycinania instrumentów z ich otoczenia akustycznego. Dźwięk nie jest wcale wypchnięty w naszym kierunku, a jest raczej nieco dalej, ponieważ scena ma dużą głębokość. To po prostu doskonały kondycjoner. Od nas ˻ GOLD Fingerprint ˺.

»«

Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ.

www.AIAP-online.org

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2023



|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
|2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
|3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
|4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
|5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
|6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
|7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|